piątek, 12 kwietnia 2013

Wszystko można...

Codziennie wracam do domu...
i padam na ...twarz
Jestem zmęczona, ale zadowolona. 
Uczę się wciąż nowych zadań.
Ostatnie dwa tygodnie wiele mnie nauczyły,
lecz sporo jeszcze przede mną.
Czuję się jakbym była w innym świecie.
W kosmosie???
Ile rzeczy można robić na raz?
Rozmieniać się na drobne?
Można! Wszystko można!
I niech mi ktoś powie, że "pani w biurze" nic nie robi.
To uduszę gołymi rękami.


Moja serwetka leży i czeka.

Czasami tęskno mi za moimi koleżankami z poprzedniej pracy 
(że tak to ujmę). 
Wspominam nasze paplaniny... takie tam babskie sprawy:
 to ugotowałam, to kupiłam, a widziałam śliczną torebkę...
Najbardziej brakuje mi siostry z która miałyśmy codzienne telefoniczne narady.
Teraz mamy krótki jednominutowy kontakt lub e-maile.
A jednak cieszę się z darowanej od losu szansy. Potrzeba mi trochę czasu by "zaskoczyć" w nowym świecie.
 Ogarnę się i wszystko będzie dobrze, ale nie jak dawniej... 




A dziś wieczorem lody i wino. Takie moje małe święto :)




1 komentarz:

  1. Jolu ,cieszę się,że tak wszystko dobrze się uklada,że praca daje Ci radość,oby tak dalej.Jakaś rocznica? Wszystkiego najlepszego!!

    OdpowiedzUsuń