wtorek, 16 lipca 2013
Fire Show mojego Pietrka
Syndrom opuszczonego gniazda
Sezon wakacyjny w rozkwicie
idę do pracy...
wracam z pracy...
Spacerowym krokiem jak ten koń człapię do domu,
po drodze wcinam jakiś sezonowy,
świeżo zakupiony owoc.
taki ze straganu...
trochę piachu i kurzu miejskiego...
Wszelkie zarazki moje kwasy żołądkowe puszczą z dymem.
Na drutach nic się nie dzieje. Odpoczywamy od siebie.
Moje dziecię spakowane, zwarte i gotowe do wyjazdu
na spływ kajakiem Czarną Hańczą.
To już czwarty jego spływ. Co roku jest inaczej...
Za pierwszym razem pakowałam go ja osobiście.
Wszystko było mega praktyczne, na ciepło, na zimno, na deszczowo,
na nudę, na "nienudę".
Na kolejne wyjazdy syn pakował się już sam
i skutecznie przegonił mnie z dala od swojego plecaka.
Wczoraj gdy się pakował, zajrzałam do jego pokoju...
o jeju....- myślę sobie - bomba tu wybuchła czy amfibia przejechała.
No dobra nie wtranżalam się , niech się junior spokojnie pakuje.
Wieczorem jego artystyczny nieład stał już spakowany...
plecak, śpiwór, karimata, dyndający przy plecaku blaszany kubek
i najważniejsza rzecz GITARA !
Nie wytrzymałam i pytam:
- a masz coś synek na komary ?
- taaaa
- a dlaczego tylko cztery pary skarpet spakowałeś ?
- maaamooo po co mi na kajaku więcej ?
- no tak już się odczepiam.
Jeszcze tylko ostatni rzut okiem na ten rozgardiasz:
teksty "Elektrycznych gitar",
chwyty gitarowe, plan układu gwiazd na niebie latem, lornetka ...
teksty "Elektrycznych gitar",
chwyty gitarowe, plan układu gwiazd na niebie latem, lornetka ...
ahoj przygodo : )
Gdy wróci z Czarnej Hańczy pobędzie "chwilę",
a od września internat i spełnianie swoich pasji w szkole leśnej.
a od września internat i spełnianie swoich pasji w szkole leśnej.
Zazdroszczę mu tego wieku, tych chwil i beztroski.
Niech się nacieszy swoim życiem, które tak szybko mija.
Piotr
Wsadziłam łeb do szafy i udając, że coś tam układam otarłam łzę.
Ale zaraz ogarniam się i myślę sobie: przestań się Jolka mazgaić !
Tak to jest jak ma się jedynaka.
Na szczęście dziecię me jest mega samodzielne i odpowiedzialne.
Nie dało się stłamsić mojej matczynej trosce.
Jeszcze tylko odfajkuję syndrom opuszczonego gniazda hłe hłe hłe
Czarna Hańcza
POZDRAWIAM i słonecznych dni życzę :)
niedziela, 7 lipca 2013
Bawełna na drutach
Na drutach nowy pomysł.
Na luzie i bez specjalnej spiny dziergam sobie kolejne coś.
Będzie to bawełniana siateczka w kolorze brudnego różu.
Podobna do poprzednio przezemnie zrobionej - żółtej.
Dłubie się przyjemnie, aczkolwiek powoli, bo mam ślimacze tempo.
Jakoś ostatnio natłok obowiązków sprawił, że niewiele
czasu mogłam poświęcić na dziergadła.
Dzisiejsza niedziela była spędzona bardzo rowerowo. Miałam okazję pojeździć sobie tzw. holenderką. No normalnie baaajka. Kierownica powyginana wygodna. W przeciwieństwie do tzw. "górala" dłonie były wyżej niż tył, co również zwiększało kofort jazdy.
Rower ogromny , ciężki i cudownie wiózł mnie i wiózł i wiózł...
Wypuściliśmy się hen daleko brzegiem Odry. Powrót nie był już taki przyjemny, bo tyłek bolał jak cholera. Chwilami miałam wrażenie, że wdała mi się w to miejsce martwica hi hi hi
Jednak przejażdżki brzegiem Odry uzależniają.
Pozdrawiam
Subskrybuj:
Posty (Atom)