Cześć i czołem.
Jestem, wracam.
To ja ta sama, roztrzepana, rozgadana, roześmiana Jola.
Choć życie ostatnio mnie zaskakiwało, to w gruncie rzeczy wyszło mi, to na dobre. Jakże prawdziwe dla mnie stało się powiedzenie:
ile dajesz, tyle dostajesz...
Na własnej skórze przekonałam się jaką wielką siłę niosą przyjaciele, rodzina, znajomi, koleżanki, koledzy.... mega, mega dużo pozytywnych emocji. Dzięki Wam wiem, że warto być szczerym, prawdziwym i dobrym ludziem, bo dobro do nas wraca...
Dziergałam cały czas i nigdy nie przestałam. Nie liczę króciutkich przerw. Trochę mi się tego nazbierało i wreszcie znalazłam czas, żeby pstryknąć fotki i pochwalić się Wam moimi dziergadłami. Zdjęcia oczywiście robię smarkfonem, więc nie są powalające, ale z grubsza widać na nich co autor miał na myśli :)
Na "pierwszy ogień" idzie bawełniana bluzeczka. Szybko mi z nią poszło, ale się bidulka wyczekała na swój debiut
taaa daaam
tak wygląda na manekinie
a tak na plaskacza
Słonecznej niedzieli życzę.
A jutro do roboty
bo robotę, to ja mam fajną :)
Pozdrawiam
Jola