Wstyd się przyznać, ale od dawna nie przeczytałam choćby jednej książki. Ostatnio przeczytany przeze mnie stos książek miał miejsce w maju gdy złamałam rękę. Od tamtej pory totalny marazm. Nie liczę oczywiście czasopism, ale owszem luknęłam do "Wprost" i "Pani", a i ostatnio podręcznik do niemieckiego i Worda . Na tym koniec.
Zapatrywałam się na "Pięćdziesiąt twarzy Greya" Eriki Leonard,ale chyyyyyyyba jednak nie. Moja siostra połknęła tę książkę + kolejną "Nowe oblicze Greya" i stwierdziła,że oprócz fabuły opowieść bogata jest w hardcorowy sex.
Yyyyyych nie wiem czy chcę to czytać... Jakieś pikantne romansidło czasami warto sobie czytnąć, ale gdy jest tak ostro, to nie dzięki.
Korzystam z fajnej stronki:
http://lubimyczytac.pl/
Dobre czasy na czytanie jeszcze powrócą. Ja tak po prostu mam. Jak szydełkuję ,to nic innego się nie liczy. Gdy robię na drutach - jest podobnie. Gdy biorę się za książkę czytam ją zawsze i wszędzie: w wannie, tramwaju, przy garach, przed snem do północy,albo i lepiej. Dosłownie nie mogę się odkleić od książki dopóki się nie skończy. Jestem niecierpliwa i nie umiem odłożyć na bok aktualne czytadło i zająć się czymś innym.
Obecnie ogarniam Offica und ich lerne Deutsch.