sobota, 26 stycznia 2013

Sobota bez sprzątania :)

Dzisiejszy dzień mega dotleniający. Wycieczka do Sobótki i spacerek na Ślężę.
Dla takich mieszczuchów jak my, to było baaardzo wyczynowe. Razem z moim "współwłóczęgą" robiliśmy fotki telefonem, bo ja mądrala zabrałam aparat z rozładowaną bateryjką ups.....

Odziana jestem w czapę i szaliczek mojej produkcji. Rękawiczki kupione ale, to csiii

Bardzo brakowało mi mojej siostry z wiśnióweczką. My zawsze na takich wypadach mamy kieliszeczek w kieszonce i buteleczkę nalewki (mniam) w plecaku.   Ale co się odwlecze, to się podwoi :)


Spotkaliśmy myszkę,która harcowała w śniegu i wcale się nas nie bała






























piątek, 25 stycznia 2013

czytadła

Wstyd się przyznać, ale od dawna nie przeczytałam choćby jednej książki. Ostatnio przeczytany przeze mnie stos książek miał miejsce w maju gdy złamałam rękę. Od tamtej pory totalny marazm. Nie liczę oczywiście  czasopism, ale owszem luknęłam do "Wprost" i "Pani", a i ostatnio podręcznik do niemieckiego i Worda . Na tym koniec.
Zapatrywałam się na "Pięćdziesiąt twarzy Greya" Eriki Leonard,ale chyyyyyyyba jednak nie. Moja siostra połknęła tę książkę + kolejną "Nowe oblicze Greya" i stwierdziła,że oprócz fabuły opowieść bogata jest w hardcorowy sex.
Yyyyyych nie wiem czy chcę to czytać... Jakieś pikantne romansidło czasami warto sobie czytnąć, ale gdy jest tak ostro, to nie dzięki.
 Korzystam z fajnej stronki:

         http://lubimyczytac.pl/



Dobre czasy na czytanie jeszcze powrócą. Ja tak po prostu mam. Jak szydełkuję ,to nic innego się nie liczy. Gdy robię na drutach - jest podobnie. Gdy biorę się za książkę czytam ją zawsze i wszędzie: w wannie, tramwaju, przy garach, przed snem do północy,albo i lepiej. Dosłownie nie mogę się odkleić od książki dopóki się nie skończy. Jestem niecierpliwa i nie umiem odłożyć na bok aktualne czytadło i zająć się czymś innym.

 Obecnie ogarniam Offica und ich lerne Deutsch. 


czwartek, 24 stycznia 2013

wiosna na drutach :)

Nie tkwię w bezczynności. Zawsze znajdę sobie jakieś zajęcie.
Na drutach też coś się dzieje. Robię chustę. Nie wiem jak będzie wyglądać. Tworzę na bieżąco-czysta improwizacja. Po drodze wpadają mi do głowy pomysły gdzie by tu machnąć ażurek. Przedobrzyć tez nie mogę, bo włóczka sama w sobie jest prześliczna.Bardzo mi się podoba,chociaż nie przepadam za różami (blondynka w różowym dajcie spokój ;) ). Myślę,że będzie hitem na wiosnę do jeansowej kurteczki. Zresztą zobaczcie sami...








sobota, 19 stycznia 2013

Jezioro...

Tęsknię za ciepłem.
Tęsknię za wiosną...latem...
I powietrze wówczas inaczej pachnie...
Ja notoryczny zmarzluch chcę ciepła...

Mam takie miejsce do którego wracałam co roku. Piszę "wracałam", bo ostatnie wakacje zawiodłam i nie pojechałam nad moje ukochane jezioro.
 Nigdy nie przepadałam za jeziorami pełnymi komarów, mułu i tego specyficznego zapachu szuwarów.
Lecz gdy pierwszy raz pojechałam do Przybrodzina, zakochałam się w tym miejscu i w jeziorze. Woda ma drugą klasę czystości, jest mocno wapienna i dlatego nie ma tu komarów. 
Po tej wapiennej wodzie i słońcu powstaje brązowo-bursztynowa opalenizna, która długo się utrzymuje i przypomina beztroski czas...
Cisza i spokój.
Nie ma straganów.
Turystów też jest w sam raz. 
Z zacumowanych żaglówek często słychać szanty.
Tęsknię za pomostem na którym zawsze się wyleguję. Za jego drewnianym zapachem i ciepłem w słoneczne dni. Gdy pochmurno też siedzę na pomoście i czytam książki. 
Tęsknię za wieczorną kąpielą w jeziorze, zalewaną zupką na kolację i spaniem w namiocie....
Poranki zaś bywają różne. W lipcu poranki są pełne ciepła i słońca. W sierpniu o poranku jest rosa... wszędzie rosa i wilgoć. 
I moje włosy kręcą się  okropnie od wilgotnej mgły.
 Słońce rozgania mgłę i idziemy nad jezioro...
Tęsknię....



Na zdjęciach jezioro Powidzkie 




Piotr łowi okonie na spinning. Złapaną rybkę cmoka i wypuszcza do wody :)






Mały szczupaczek. Maleństwo wróciło do wody:)




A się rozmarzyłam... W tak miłym nastoju idę spać.
Dobrej nocy Wam życzę :)






czwartek, 17 stycznia 2013

...eh co to ja robiłam???

Nadal jestem dwa metry nad ziemią.  Ale życie toczy się dalej, więc dokończyłam mój szalik-pętla. Zdjęcia na razie tylko takie, ale jak będzie okazja, to jeszcze będą fotki na żywym ludziu.







środa, 16 stycznia 2013

Nowe horyzonty....

Od poniedziałku jestem na radośnie optymistycznym haju. Pewne sploty zdarzeń spowodowały, że los sprawił mi niespodziankę.
Dostałam skrzydeł. Czuję się jak nowo narodzona. Po prostu chce mi się działać, być, uczyć, poznawać to co nowe. Wiem, że kluczę, ale nie chcę na razie zdradzać o co chodzi,żeby nie zapeszyć. Nie mogę, ale za jakiś czas przyznam się o co chodziło.
W młodym ciele młody duch. Kupiłam więc portki dresowe i zamierzam biegać.Po roku kompletnego nic nie robienia będzie ciężko, oj będzie.... Moje bieganie raczej przypomina trucht pancernika, ale trudno od czegoś trzeba zacząć. A napaliłam się okropnie przez jedną taką stronę. Link poniżej 

http://www.kobietkibiegaja.pl/

Mój szaliczek czeka. Jak skończę obiecuję,że obfotografię :) POZDRAWIAM







niedziela, 13 stycznia 2013

Coś dla siebie cz. 2

Realizuję projekty dla siebie. Tym razem wrzuciłam na drutki mięciusi, milusi popielek. Mam słabość do szarości,popieli,grafitów i czerni. Ten popiel jest delikatny i jasny  z  grafitowymi cekinami. (masło maślane he he,ale ja już tak mam)
Jak go zobaczyłam w sklepie od razu wiedziałam,że muszę go mieć. Wiedziałam też,że powstanie z niego komin lub "szal pętla".  
Robiłam próbki i sprawdziłam kilka ażurowych wzorów. Jednak pozostałam przy tradycyjnych oczkach prawych i lewych. W ten sposób cekiny i delikatny meszek na włóczce najlepiej się prezentuje.
Myślę,że pojutrze będę go mieć na szyi.






Na dworze piękna pogoda, więc trzeba korzystać. Wypiję ukochane latte waniliowe i ruszam schaby  na odrobinę ruchu.
 Ruch koniecznie wskazany, absolutnie ...
W tygodniu planuję basen. W następnym też:)... Weekend mija stanowczo za szybko. Pozdrawiam i nie zwariujcie w pracy, bo za pięć dni nowy weekend :)





sobota, 12 stycznia 2013

Moja siostra

To ona zawsze była ta starsza.

 Musiała wozić mnie w wózku,pilnować  i zawsze ustępować.

Nie raz spuściła mi siostrzane manto. Ja też nie byłam święta, doprowadzałam ją do białej gorączki. 

W szkole gdy działa mi się krzywda, rzucała wyzwanie wyrośniętym chłopakom i posyłała ich tam gdzie pieprz rośnie...

Chodzi tak szybko,że nie mogę za nią nadążyć.

Pysznie gotuje. Wczoraj odwiedziła mnie i ugotowała polędwiczki zawijane w szynce szwarzwaldzkiej. A to wszystko w sosie śmietanowym z kurkami!!! Poezja..

Świetnie radzi sobie z arytmetyką(taka praca) i robótkami na drutach.

Dziś jest moją najlepszą przyjaciółką.

Ona słucha moich marzeń i sekretów.

Przytuli gdy jest mi źle.

 Z nią dzielę się radością i smutkiem.

 Im jesteśmy starsze tym bardziej z sobą związane.
Gdyby jej nie było, to tak jak bym straciła połowę siebie.
(kiedyś tak napisałam na NK)


Moja siostra ma dziś urodziny. Wszystkiego najlepszego :)


Na zdjęciu ja i moja siostra Beata. Ma ładne  włosy i filmowy uśmiech. To łyse z radarami to ja :)

czwartek, 10 stycznia 2013

Cwaniara

Chodziło mi po głowie jakieś ciasto. Miałam chęć coś upiec i nie napracować się przy tym.
Poszłam na łatwiznę i kupiłam Piernik krakowski. O taki:



Upiekłam trzy blaty, nasączyłam je gorzką herbatą Yunan (ma wyjątkowy dymny aromat), przełożyłam powidłami i kremem waniliowym. Na koniec polałam polewą czekoladową.
Specjalnie się nie wysiliłam, a ciacho było pycha.
Morał z tego taki,że nawet największy leniwiec może przygotować pyszny deser. A jak z kawusią smakuje hmmm...





wtorek, 8 stycznia 2013

Chlebek

Niesamowite zapachy w moim domu. Upiekłam chleb. Przepis dostałam od siostry - bardzo prosty, a chlebek zawsze się udaje.







Przepis na chleb


1 kg mąki (ja użyłam poznańskiej)

10 dkg drożdży

1 szklanka mleka (letnie)

2 lub 2 i 1/2 szklanki wody (letniej)

2 płaskie łyżki soli

2 szklanki otrąb pszennych

2 garści słonecznika

2 garści siemienia lnianego

Zrobić zaczyn z mleka, drożdży i mąki (konsystencja gęstej śmietany). Pozostawić na ok. 10 minut, gdy drożdże zaczną pracować- dodać resztę składników - wymieszać. Wyłożyć ciasto do foremek wysmarowanych tłuszczem i odstawić w ciepłe miejsce na ok. pół godziny. Piec w temp. 200-220 stopni przez ok. godzinę. Po upieczeniu nie trzymaj chlebków w foremkach, bo zaparują i ciężko będzie je wyjąć. Gdy wierzch chleba zbyt szybko będzie się przypiekać - przykryj go folią aluminiową i piecz dalej :)

Smacznego