Sport to zdrowie, każdy Ci to powie.
Taaa
Zostałam uziemiona dosłownie i w przenośni. Jestem zła, smutna
i jeszcze do mnie nie dotarło, co sama sobie zrobiłam. Parę miesięcy temu na nowo pokochałam rower. Rozjeździłam się
i pokonywaliśmy coraz dłuższe dystanse. Było super do czasu. Myślałam, że sobie coś naciągnęłam, a wizyta u ortopedy jest tylko formalnością. No i bardzo się zdziwiłam.
- taaa, a z czym to się je?
Kontuzja ta jest nieodwracalna/nieuleczalna, mogę ją tylko "wyciszyć", a rehabilitacją zabliźnić uszkodzoną chrząstkę.
goodbye rower
goodbye Ewa Choda
Wiem, że ludzie mają gorsze dramaty. Pracuję w takim miejscu gdzie widzę to na co dzień. Mi nigdy nic poważniejszego się nie działo i może dlatego tak trudno przełknąć to...
Mój plan:
- rehabilitacja - już korzystam, robim co możem
- zrzucić trochę sadła. Wskazówka wagi była bezlitosna.
Gdzie popełniłam błąd? Jeżdżąc na rowerze zawsze miałam ustawione na przerzutkach największe obciążenie. Podobało mi się, że robię jakiś wysiłek, że pieką mięśnie, że pot się leje strumieniami - samo zdrowie. Przecież robię to dla siebie...
i zrobiłam.
Musiałam się wygadać.
Pozdrawiam
Jola