piątek, 30 listopada 2012

Mocy przybywaj

Oj przydałoby się trochę mocy. Ostatnio wszystko jakoś sprzysięgło się na NIE!
Trochę oklapłam.
Dopadła mnie niemoc twórcza, komputer odmówił posłuszeństwa, telefon zawiesza się i gubi zasięg. Druty zaś leżą odłogiem już czwarty dzień.

Dziś podczas oglądania "Krucjaty Bournea" wzięłam się za chabrową chustę i całkiem ładnie przybyło. Zdjęcia zrobię w świetle dziennym.

A teraz zdjęcia kolejnej mojej ulubionej modelki Ali.
Ala cudnie się uśmiecha i pozuje w sweterku wydzierganym przeze mnie już jakiś czas temu :)


Jak widać sweterek był trochę za duży, ale na szczęście dzieci rosną :)



I jeszcze fotka czapki i szaliczka , który otrzymała panna Ala


Kilka odsłon Alutki. Do zjedzenia w całości :)





sobota, 24 listopada 2012

Tajemnicze coś


W zaciszu mojej dziergalni, osobnym torem idzie praca nad tym czymś dla ciemnowłosej i niebieskookiej ...  Tajemniczo, bo to ma być prezent od kogoś dla kogoś :)
Chabrowy kolor jest cudnie obłędny 
 




Jeszcze tylko szaliczek do białej czapy :)



Praca wre

Czapeczka biała jak śnieg dla trzy letniej panienki już prawie, prawie.  Takie małe ciuszki robi się szybko i baaardzo przyjemnie. Dzieci są szczere do bólu. Podczas gdy moja "dorosła" koleżanka (w sensie,że nie dziecko), mówi: nooooo ładne to jest ;). A ja widzę,że to kompletna klapa, bo na sto procent nie podoba się ! W takiej samej sytuacji dzieci, mówią wprost: "to jest bzitkie".
Trzy letni Filip, po przymiarce szalika wydzierganego przeze mnie powiedział;"ała". Szalik po prostu go "gryzł". Dla mnie był miękki i delikatny, ale szyja dziecka okazała się jeszcze delikatniejsza. Ciocia Jola postara się temu zaradzić :)

Fotki białej czapki






środa, 21 listopada 2012

Hobby

Co porabia Wasze dziecko w wolnym czasie? Mój syn ma piętnaście lat i oprócz zainteresowania płcią przeciwną robi jeszcze to:

"Uprawia" posiadanie pająka :)




Tę czynność wykonuje non stop, aż klawisze odpadną ;)


Kolejnym zajęciem jest kopanie i oklepywanie się wszędzie, czyli boks tajski muay thai



Ogromną pasją jest dla Piotra to:





Wniosek nasuwa się sam. Będąc w ciąży przegięłam z witaminami :)


Czerń

Zrobiłam czapkę dla Małgosi. Bardzo się starałam.  Czapa jest super. Gosia wybacz,że wcisnęłam ją na moją łepetynę. 





niedziela, 18 listopada 2012

beżowy the end

Beżowy dla Marzeny skończony. Ma wymiary 134 cm x 48 cm bez frędzli. A tak wygląda na mojej modelce :)









Duża śliwkowa, moherowa chusta z ozdobnymi dziurkami jest do kupienia. 
Ma wymiary; najdłuższy górny bok 160 cm. Dwa krótsze boki 110 cm bez frędzli. Nie "gryzie"





Kolejne chusto-szaliki w kolorze zielonym i chaberkowym. W tym wypadku zdjęcia trochę nie oddają prawdziwych kolorów :(. Zielony w świetle dziennym jest khaki. Chabrowy w rzeczywistości jest trochę jaśniejszy i delikatniejszy. W obydwu chustach zrobione są ażurowe dziurki. Niestety lekko gryzą, bo to moher z wełną. Zależy od osoby. Niektóre panie mówiły,że nie czują "gryzienia" Również są do kupienia 










Uffffff

Korzystając z odwiedzin  siostrzenico-chrześnicy, nacykałam kilka fotek moich prac. Niektóre z nich są do kupienia. Bardzo się napracowałam, ale ja to lubię.  Zimowe robótki mają tego plusa,że dziergam z grubej włóczki, na grubych drutach i praca wre. Wiosną-latem zaś już muszę się trochę więcej nadłubać, bo trzeba robić z cieńszej bawełnianej włóczki na cieńszych drutach. Ale liczy się efekt.  A mi to sprawia ogromną przyjemność. Pomysłów mam całą masę. Już myślę o ponczach na wiosnę i zwiewnych pastelowych, delikatnych letnich szaliczkach. Pewnie zastanawiacie się dlaczego w moich robótkach znajdują się same szaliki, czapki itp. Sweterki mogę robić, ale jak mam to potem pozszywać, to krew mnie zalewa. Nie lubię zszywania. Może za bardzo się staram i chcę perfekcyjnego wykończenia. Ile razy zszyję , tyle razy pruję. Gdyby ktoś zszywał za mnie, to byłoby po problemie.

 A więc umieszczam fotki. Modelką jest Martyna




Ten biały komplet jest dla  ośmioletniej Oli. 




Komplet poniżej sama nie wiem w jakim jest kolorze. Ceglastym? Rudym? Składa się z czapki i szala ze zszytymi końcami.
Jest do kupienia.  






Następny zestaw ma kolor śliwkowy. Również jest do kupienia 


















sobota, 17 listopada 2012

Się robi

Beżowy szal już skończony. Jutro zrobię fotki w świetle dziennym.
A tymczasem na drutach biel. Aż miło....





piątek, 16 listopada 2012

Jak na złość miałam dużo wolego czasu

Czasu tak maleńko, a pracy od groma. Aż mi żal jak sobie przypomnę,że całkiem niedawno miałam 10 tygodni przymusowego,legalnego bimbania-obijania. A było to tak:
Byliśmy w trakcie malowania pokoju mojego syna. Moi dwaj panowie mały i duży zabrali się do przyklejania taśmy malarskiej pod sufitem. Po pewnym  czasie "duży" stwierdził,że to nie na jego nerwy, a mały dodał: "ja tego mamo nie ogarniam; przyklejam prosto,a jest krzywo". Chciał nie chciał wzięłam się za przyklejanie tej taśmy (ktoś w końcu  w domu musi nosić spodnie, czyli ja).  Mały i duży nie zapomnieli o kibicowaniu: w lewo, w prawo, do góry, na dół... Przestawiali taborety po których skakałam na przemian z drabiną. Otrzymałam również radę:
- "Jola uważaj,żebyś nie spadła"
- spoko ja nigdy nie spa.....
No i spadłam. Spadochron mi się nie otworzył...
Spędziłam trzy godziny na pogotowiu. W tym czasie przyjęto czterech pacjentów! Chirurg rzucił okiem na prześwietlenie i nakazał zimne okłady. 
Ręka bolała mnie jak diabli, więc zrobiłam prześwietlenie prywatnie. W opisie widniał mój wyrok: "złamanie głowy kości promieniowej"!
Gipsowe homonto na cztery tygodnie od pachy po palce. Złamałam łokieć,a miałam bezwładny kciuk.
Po zdjęciu gipsu,coś co było kiedyś moją ręką poddano rehabilitacji. I znowu bolało.....
Kolejne prześwietlenie i kolejny news; gnaty zrosły się z przemieszczeniem. Padła propozycja ponownego złamania i  wmontowania śrubki, blaszki itd. Nie dziękuję. To tylko lewa ręka i nadal bez problemu trzyma drut z włóczką :)

Przez dziesięć tygodni leniuchowania nie tknęłam drutów ani szydełka, dosłownie nic.
Za to przeczytałam 11 książek, a na brzuchu wychodowałam dodatkową oponę :)
Pokój syna pomalowany w kolorze soczystej zieleni. Ech pięknie. No cóż straty muszą być :)





czwartek, 15 listopada 2012

Komentarze

Baaaaaardzo dziękuję za każdy komentarz. To naprawdę pomaga i dodaje skrzydeł.  Myślałam,że to moje drutowanie na  zlecenie okaże się niewypałem. Jestem mile zaskoczona, że moje prace podobają się, a Wy chcecie więcej. 
Gdy usiadłam do pisania bloga chciałam wyrzucić  komputer przez okno. Nic nie ogarniałam, nic nie pasowało do siebie. Napisany wcześniej tekst niechcący wykasowałam. I jak tu napisać jeszcze raz tak samo. Ja nie potrafię. Na szczęście mam w domu piętnastolatka, który był moim nauczycielem(też pisał bloga). Potem jeszcze kilka konsultacji  telefonicznych z niezastąpioną siostrą i już bez problemu wszystko ogarniam(jak to mówi mój syn) :)

Dziękuję i pozdrawiam :)

Filipkowy błękit

W zeszłym tygodniu właścicielem ślicznego niebieskiego zestawu został siedmiomiesięczny Filipek. Dzierganie było bardzo miłe, bo takie maleńkie i słodkie. Może zdjęcia tego nie oddają,ale czapesia jest naprawdę mała.
Nie chciałabym podpaść babci Filipka,ale tak bardzo podobała jej się robótka,że może dla niej podobne zrobię hm???





Beżowy ciąg dalszy...

Beżowego szala przybywa. Mam nadzieję,że właścicielka będzie zadowolona. 






Za oknem jeszcze nie jest tak strasznie, ale jak w styczniu-lutym chwyci siarczysty mróz to taki grubaśny szal będzie miał wzięcie.