Tęsknię za wiosną...latem...
I powietrze wówczas inaczej pachnie...
Ja notoryczny zmarzluch chcę ciepła...
Mam takie miejsce do którego wracałam co roku. Piszę "wracałam", bo ostatnie wakacje zawiodłam i nie pojechałam nad moje ukochane jezioro.
Nigdy nie przepadałam za jeziorami pełnymi komarów, mułu i tego specyficznego zapachu szuwarów.
Lecz gdy pierwszy raz pojechałam do Przybrodzina, zakochałam się w tym miejscu i w jeziorze. Woda ma drugą klasę czystości, jest mocno wapienna i dlatego nie ma tu komarów.
Po tej wapiennej wodzie i słońcu powstaje brązowo-bursztynowa opalenizna, która długo się utrzymuje i przypomina beztroski czas...
Cisza i spokój.
Nie ma straganów.
Turystów też jest w sam raz.
Z zacumowanych żaglówek często słychać szanty.
Tęsknię za pomostem na którym zawsze się wyleguję. Za jego drewnianym zapachem i ciepłem w słoneczne dni. Gdy pochmurno też siedzę na pomoście i czytam książki.
Tęsknię za wieczorną kąpielą w jeziorze, zalewaną zupką na kolację i spaniem w namiocie....
Poranki zaś bywają różne. W lipcu poranki są pełne ciepła i słońca. W sierpniu o poranku jest rosa... wszędzie rosa i wilgoć.
I moje włosy kręcą się okropnie od wilgotnej mgły.
Słońce rozgania mgłę i idziemy nad jezioro...
Tęsknię....
Na zdjęciach jezioro Powidzkie
Piotr łowi okonie na spinning. Złapaną rybkę cmoka i wypuszcza do wody :)
Mały szczupaczek. Maleństwo wróciło do wody:)
A się rozmarzyłam... W tak miłym nastoju idę spać.
Dobrej nocy Wam życzę :)
O mamo ale się rozmarzyłam... siostra mam pomysł w tym roku tam pojedziemy. Ja też zatęskniłam za tym spokojnym zakątkiem.
OdpowiedzUsuńSiorka musimy pojechać, bo zatęskniłam....
UsuńSzkoda że dopiero dzisiaj to przeczytałem. Urzekła mnie Twoja historia. Kiedyś tam pojadę.
OdpowiedzUsuń