Wspomnienia cisną się do głowy, a jest ich tak dużo. Dzięki babci pamiętam zapach domowego chleba z wiejskim masłem. Dziadek był stolarzem i potrafił zrobić dosłownie wszystko. Do dziś w owym wiejskim kościele jest drewniane sklepienie zrobione rękami mojego dziadka.
Zawsze po takich wakacjach wracałam opalona, podtuczona (przez babcię) ,stęskniona i szczęśliwa.
Byłam straszną łobuziarą i wciąż pakowałam się w kłopoty. Kilka razy tato szukał mnie po całej wsi, bo przepadłam. Innym razem paliliśmy z bandą papierochy za stogiem słomy (i się wydało). Prawdziwa szkoła życia- prawdziwe wakacje. Raz nawet o mało co, a wróciłabym z wakacji bez palca. Bawiłam się siekierą i odrąbałam sobie wskazujący palec u lewej ręki. Chirurg nawet nie chciał go przyszywać, bo jak powiedział :"kość odrąbana i tak się nie przyrośnie". Tato namawiał lekarza,że zawsze można spróbować. Przyszył, a ja jak to ja, kąpałam się z tym moim świeżo przysztym palcem w stawie. Palec ocalał...
Babci i dziadka już nie ma, ale w domu po nich mieszka następne pokolenie. Fajne ludziska do których chce się wracać. Najmłodsi z nich odwiedzili mnie w ostatnie wakacje. Ale się działo. Duży pokój był jedną wielką sypialnią. Śmiechy i chichy całymi dniami. W niedzielę spotkam się z nimi :)
Od lewej: Kuba, Asia, Martyna, Piotr i Paweł
Nocna włóczęga po wrocławskim rynku
Buziak dla Pawcia
Baa ;) Z nami zawsze fajnie ;)
OdpowiedzUsuńWakacje wracajcie ;) !!