Wczoraj pstrągi wykąpałam na dobranoc. Osuszyłam i wepchnęłam im do brzucha czosnek, natkę pietruszki i masełko. Z reguły używam koperek, ale mój domowy zaopatrzeniowiec "dał ciała"
i musiałam użyć pietruchy.
Hmm powinnam się wytłumaczyć dlaczego pstrągi są bez głów
i ogonków. A więc. Ogony ucięłam,bo tak wyszło. A głowy ucięłam, bo nie mogę patrzeć jak ich oczka skwierczą. Poważnie, no nie mogę.
Tak przygotowane rybki leżały sobie w lodówce do dziś.
Oczywiście dodatkiem były warzywa gotowane na parze. Tak wiem jestem nudna. Prawie zawsze są u mnie warzywa na parze. Ale ja tak lubię i reszta domowników też :)
A o to finał. Mniam :)
A rybka lubi pływać, więc Ci którzy ukończyli 18 lat dostali winko wytrawne.
Ale rozpusta. Ymmm...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz