poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Serwetensia

Dłubię serwetkę pochlipując po trochu. Jednym okiem zerkam na robótkę, a drugim okiem łypię na Pearl Habor. Klasyczny wyciskacz łez. I chociaż znam ten film, to zawsze w tych samych momentach beczę jak ta goopia.
Oj nie dobrze. Oczyska będę mieć przekrwione i do pracy pójdę
 z gałami czerwonymi  jak królik. 

A o to moja serweta w trakcie powstawania. Z czystego lenistwa fotki zrobione na moich kolanach. Nie chciało mi się wstawać,
 no i nie mogłam stracić z filmu ani sekundy ;)








Dobrej nocy Wam życzę. Ja na pewno nie zasnę. Jutro ten okropny pierwszy dzień w pracy. Bay bay










3 komentarze:

  1. Będzie dobrze, trzymam od rana kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem komu, ale dziękuję. Każdy kciuk się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że trzymanie kciuków coś dało! :)
    A serwetka napawa mnie niemym podziwem!

    OdpowiedzUsuń