Witam wszystkich po świętach. A witam Was kawą moim ulubionym napojem. Proponuję trochę luzu i zdrowego lenistwa. Proponuję zatrzymać się na chwilę, wyciszyć, pobyć małym egoistą i przez jedną małą chwilę pomyśleć tylko o sobie. Włączyć ulubioną muzykę, odciąć od wszystkiego, zamknąć oczy.... i ech... lubię takie chwile.
Staruśki i wysłużony ekspres zrobił moją ulubioną kawę. Dodam do niej śmietankę... a co tam, niech będzie 12% na miły początek dnia :)
Za oknem piękne słońce, aż się prosi,żeby ruszyć tyłek z domu. Wczoraj cały dzień przespacerowałam. Po dwóch dniach obżarstwa, organizm sam się dopominał ruchu.
Na moich drutach również coś się dzieje. Na jednym posiedzeniu poprawiłam czapkę dla Lusi, bo jej spadywała na patrzałki. Teraz zaś dziergam czarną czapę dla Małgosi co by jej łepetyna nie marzła. Do tego jeszcze będzie szaliczek.A coś czuję ,że to nie jest jeszcze koniec mrozów. Ja zdecydowanie jestem ciepłolubna. Nie lubię zimy i niecierpliwie oczekuję wiosny, lata, cokolwiek byle ciepło.
Poniżej poprawiona beżowa czapka i czarna w trakcie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz