wtorek, 18 grudnia 2012

Ryzykowna gra

To uzależnia. Zrobisz jeden i już myślisz o kolejnym. Z drugiej strony włącza się alarm w głowie,żeby w przyszłości nie wyglądać jak gazeta.  
Wiem, wiem, ale jak jeszcze jeden mały motylek przybędzie... Oj tam ,oj tam tylko jeden i przysięgam,że to koniec.
Moje motyle skończyły dwa lata. Całe dwa lata razem. Zdarza mi się,że o nich zapominam...
Zdjęcie zostało zrobione w dniu ukończenia tatuażu. To było drugie i ostatnie podejście mojego oprawcy. Przez trzy godziny zadawał mi ból. Ja zgięta w pół starałam się nie myśleć o igle dziabiącej moje plecy. Efekt końcowy zachwycił mnie. Jest cudnie. Ani razu nie żałowałam. Najbardziej obawiałam się reakcji rodziców( ja stara baba). Mama powiedziała,że jest śliczny, a tato pokręcił głową i burkną "też sobie wymyśliłaś". Ano se wymyśliłam...




1 komentarz:

  1. ja też chce! :D szepnij mamie żeby nie miała żadnych przeciwwskazań ;p

    OdpowiedzUsuń