czwartek, 20 listopada 2014

Smak endorfin

Ostatnimi czasy było tak, że buty do biegania notorycznie przegrywały z dzierganiem. Dzierganie : bieganie = 1 : 0

Dziś powiedziałam BASTA !

Trampołki na nogi i... truchtem pancernika zrobiłam ledwo 4 km. 
Kondycja - mniej niż zero. 
Zawieszenie ciężkie i bezczelnie telepie się na boki.
Łydki jak kamienie - spoko to się rozciągnie.

Suma sumarum, straszna lipa z mojego biegania. Trza się wziąć do roboty i trochę nad tym popracować. 
Dziś było ciężko, ale przyjemnie. W idealnej do biegania temperaturze (ok. 6 stopni) i w mżawce. Już zapomniałam jaką, to sprawia frajdę i wytacza ciężkie działa endorfin.



(odblaski zepsuły fotkę)

Dziś będę spać bardzo smacznie.

Dobrej nocy :)

Pozdrawiam 

Jola


PS. Przyłączam się do zabawy u Ani






4 komentarze:

  1. Właśnie. Mnie tez zawsze coś wypada, w trakcie ćwiczeń.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, ja też zaczęłam na nowo biegać... Wspólny front trzymamy i się nie poddamy;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam Twój zapał do biegania i w taką pogodę.Pozdrawiam i wytrwałości życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio biegałam chyba we wrześniu, nie po drodze mi, choć to uwielbiam , jednak rower w ciągłym użyciu , zastanawiam się i kombinuję jak tu jeździć w śnieg, który od kilku dni u nas pada:) Jolu , trzymam kciuki , oby zapał nie minął:)

    OdpowiedzUsuń