piątek, 23 września 2016

Lato się kończy, a może już skończyło. Wrzesień przywitał nas piękną ciepłą pogodą i opuszcza  rześkimi i chłodnymi porankami. 
Nie wiem jak Wy, ale ja na zmianę pór roku zawsze reaguję z opóźnieniem. Rano na termometrze 4 stopnie, ale i tak idę do pracy z gołym nogami. Tłumaczę sobie, że popołudniu będzie ciepło. Widzę ludzi zaopatrzonych już w nowe ciepłe swetry i kurtki, a ja? Ja na letniaka trzymam się odchodzącego lata. 

Przede mną kolejny etap rehabilitacji. Kolana mi chrupią jak dobra kruszonka, ale na szczęście już nie bolą. Walczę o siebie, o swoje zdrowie, a spadające kilogramy dodają mi skrzydeł. Rower zakurzony, czeka na mój lepszy czas. Póki co mój Panocek codzienne rowerowe treningi pokonuje beze mnie. 


Ale do rzeczy.
Wydziergałam chustę w pastelowych kolorach delikatnego wrzosu, beżu i ecri.
Chusta jest z moheru, duża, delikatna i zwiewna. Taki milusi dziurawiec.


Wymiary:

- górny najdłuższy bok ma 190 cm
- dwa krótsze boki mają po 150 cm









Pozdrawiam

Jola








3 komentarze:

  1. Piękna jest ta chusta. Zwiewna i delikatna. Byłam ostatnio na ślubie kuzynki, brakowało mi czegoś takiego....

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudna chusta :-) Wspaniałe kolory.
    Współczuję Ci bólu kolan - z całego serca życzę Ci, żeby było lepiej.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny udzierg napewno chętny się znajdzie:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń