Całe morze oczek prawych i lewych, nad którymi nie raz, nie dwa klęłam okropnie. Wykończyłam swetrzycho z którego jestem bardzo dumna. On wykończył również mnie. Zaczęłam go równo rok temu w listopadzie. Matoliłam się z nim strasznie długo i tu ślę ukłony do dziewiarek, które dziergają kilka swetrów rocznie.
Swetrzycho jest duże, bo nosiciel to konkretny chłop - mój serdeczny kolega. Życzeniem było: 100% wełny w kolorze ecru
i koniecznie warkocze (spiralki).
Zużyłam 22 motki włóczki Karisma Drops, a dziergałam od góry bezszwowo na drutach KP 3.75
Przy użyciu smarkfona, balkonu i odrobiny dziennego światła pstryknęłam poglądową fotkę. Modelem jest mój pierworodny, który utonął w swetrze.
Pozdrawiam
Jola
Wygląda jak ze sklepu. Cudowny jest.
OdpowiedzUsuńKochana jesteś WIELKA jak ten swetrzysko:) :) :) jest cudowny.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jestem pełna podziwu dal tak dużego tworu! Wyszedł super!
OdpowiedzUsuńNapracowałaś się ale było warto:) Kolega będzie zadowolony:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPracy bardzo dużo ale efekt końcowy powalający.Piękny!!!.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię z całego serca... wspaniały sweter! Cudowny kolor i piękne warkocze - idealnie męski :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
No to się narobiłaś kobieto, szacun.
OdpowiedzUsuń