Wracam...?
Jeszcze niedawno moja dziewiarska pasja całkowicie mnie pochłaniała. Zawsze gdzieś z tyłu głowy miałam robótkowy świat. Budziłam się wcześnie rano (łykend!) bądź kisłam do późnych godzin nocnych nad ostatnim rządkiem, naprawdę ostatnim, jeszcze kawałeczek, jeszcze dwa oczka, naprawdę już kończę...
i tak zawsze... Prowadząc samochód w myślach przerabiałam oczka, ktoś tam trąbił, a niech trąbi mam ważniejsze aktualnie na głowie. Wieszając pranie, myjąc gary, obierając ziemniaki, stojąc w kolejce - w mojej głowie przewijały się sposoby np. zrobienia dekoltu. Godzinami przeszukiwałam internet wypatrując ciekawego wzoru i inspiracji.
i tak zawsze... Prowadząc samochód w myślach przerabiałam oczka, ktoś tam trąbił, a niech trąbi mam ważniejsze aktualnie na głowie. Wieszając pranie, myjąc gary, obierając ziemniaki, stojąc w kolejce - w mojej głowie przewijały się sposoby np. zrobienia dekoltu. Godzinami przeszukiwałam internet wypatrując ciekawego wzoru i inspiracji.
Tak było.
Od kiedy choróbsko rozłożyło mnie na kilka tygodni - mój robótkowy świat znikł. Po prostu go nie było niśt, nul, ziło, niciewo...
Przyszedł dzień, że zatrzymałam się w połowie rządka i tak robótka leży do dziś (nie wspomnę o ufokach).
Nie zaglądałam na dziewiarskie blogi, nie szukałam wzorów, zapomniałam, że mam pasję...
A co ja takiego robiłam?
Prócz codziennej rutyny, to w sumie nic nadzwyczajnego, ale... kaszlałam i kaszlałam. Zamęczałam siebie i otoczenie, a w aptece byłam już "starą znajomą". Życie uratowała mi moja Ewcia najzwyklejszym w świecie inhalatorem . Najprostsze rzeczy są najlepsze.
Chyba wychodzę na prostą, bo dziś pierwszy raz od dawna zajrzałam na kilka blogów. Zobaczyłam u ANI - klik świeżo wydziergany kardigan, taki prosty, taki ładny i pomyślałam, że ja też chcę... Dziś pierwszy raz pomyślałam o dokończeniu synowego swetra (zostało półtora rękawa).
Niebawem coś tu napiszę.
Pozdrawiam
Jola
Miło Cię widzieć Jolu.Miłego dnia i zdrówka zyczę.
OdpowiedzUsuńKochana - dużo zdrowia Ci życzę.
OdpowiedzUsuńA dzierganie... na pewno kiedyś do Ciebie wróci - zobaczysz :-) Jak nie teraz to później :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Puchnę z dumy, Jolu. Że ja Cię zainspirowałam. Dziergaj dużo i pokazuj, bo pięknie to robisz. A kardigana jestem ciekawa. Dobrze też, ze Ci przeszło z kaszlem. Buziaczki ślę.
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego dobrego:) Ja sobie nie radzę na razie z zatokami:( pozdrawiam
OdpowiedzUsuń