Wytargałam z szafki wszystkie resztki włóczek.
Nie wiedziałam, że mam ich tak dużo, i że naprawdę pojemną mam szafkę. Wywaliłam wszystko na podłogę, by ocenić jakie kolory w jakiej grubości, bo będę na cito dłubać czapki. Całe, to zamieszanie jest w szczytnym celu. Pewne młode dziewczę (koleżanka syna koleżanki) choruje na raka. Przyjaciele organizują kiermasz, by uzbierać chociaż część pieniążków na drogie leczenie za granicą. Będą sprzedawać m.in. ręczne robótki. Ani przez chwilę się nie zastanawiałam. Pierwsza czapka już prawie skończona. Biorę się za drugą...
dziergam
i
dziergam
i
dziergam
Wydruciłam cztery czapki, które przekazuję na kiermasz:
Przekazuję również komin - otulacz, który kiedyś wydziergałam
i czekał... no i się doczekał.
Cieszę się, że choć trochę mogłam komuś pomóc. Nie tylko dlatego, że to świąteczny i wyjątkowy czas. Ale dlatego, że poprostu trzeba sobie pomagać.
A młodej chorej kobitce życzę duuuużo zdrówka. Trzymam kciuki
i jak trza, to będę drucić dalej.
POZDRAWIAM
Piękne czapki,a jeszcze piękniejszy cel.
OdpowiedzUsuńŚliczne czapuchy, a otulacz marzenie. Bardzo elegancki. Szkoda mi chorych. ja koleżance syna znajomej przesyłam moc pozytywnej energii. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńfajowe te czapy, rób, rób puki możesz hi hi :-)
OdpowiedzUsuń