Łykendowanie dobiega już końca. Ostatnie trzy dni minęły mi na wysokich obrotach. I chociaż lubię zaszyć się na mojej ukochanej kanapie z słuchawkami, muzyczką i drutami w rękach, to w ten weekend nie było mi to dane. Absolutnie nie narzekam, bo w tym czasie starałam się być wsparciem dla bliskiej mi osoby, spotkałam się z kumpelkami ze stolicy, ulepiłam milion pierogów, upiekłam mega pyszne ciasto (czekoladowo-migdałowe), oprałam, podkarmiłam i wysłałam moje pisklę do szkoły (zobaczymy się za dwa tygodnie buuu). Dziewiarsko też się postarałam i skończyłam chustę (przysięgam kiedyś je policzę).
Gdy ją dziergałam, to kolory mnie troszkę przerażały. Jednak po przepraniu, blokowaniu i obfoceniu uważam, że dawno nie zrobiłam tak odważnej, energetycznej i oryginalnej chusty. Kolory kojarzą mi się z Amazonią.
Wymiary:
- górny najdłuższy bok ma 190 cm
- dwa krótsze mają po 150 cm
A obecnie dzierga się...
nie, nie chusta
to będzie łaszek dla Joli.
Cieplutko pozdrawiam
bay bay
Chusta jest piękna (mi się kojarzy z śliczną papugą)
OdpowiedzUsuńMasz rację - kolorowa papużka :). POzdrawiam
UsuńBardzo fajna jest ta chusta. Kolory są odważne ale do jednokolorowej koszuli czy bluzki, pasują. Ja tez teraz dziergam chustę. Wciągnęłam się an maxa.
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu. Czekam na Twoje chustodzieło :)
UsuńPiękne kolory :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie mocne, intensywne kolory :-) Piękna chusta :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Piszę się na pierogi i ciasto! :) A jak następny łaszek dla Ciebie będzie już gotowy to i ja ustawiam się w kolejce po łaszek dla mnie :)
OdpowiedzUsuńokej :)
UsuńPiękna...bardzo kolorystycznie wyrazista.
OdpowiedzUsuń