Oj tak. Tego posta miało nie być. Dopadł mnie blogowstręt, brak weny i pomysłu na sklecenie kilku słów.
Szary bawełniany sweterek już dawno skończony, ale nie ma komu przyszyć guzika, nie ma komu przymierzyć i obfocić. Szarak obecnie wygląda taaak:
Podziałałam trochę szydełkiem i wyszły mi "łapki do garnków".
Wiem, wiem teraz już się takich nie używa, bo się kupuje te silikonowe z Ikeły.
W międzyczasie sprawiałam sobie małe przyjemności o takie:
Stało się również, to co nieuniknione. Pykła mi druga dwudziestka i w związku z tym otrzymałam całą masę wyrazów sympatii:
takie wyrazy ;)
i takie (jakość zdjęcia porażająca)
kobiety lubią błyskotki ;)
kwiaty - trochu tego było, ale już kipły
i takiego psikusa też dostałam, mini ręcznik do łapek
Jest tylko mój!
i takich wyrazów sympatii też kilka było...
Sami widzicie, że u mnie jak w kalejdoskopie i dlatego jestem taka rozmemłana i nie mogę się ogarnąć. W sumie to jestem już starsza pani i mam prawo odczuwać wiosenne przsilenie hi hi hi.
Żarty żartami - lepiej żartować niż... no właśnie.
Udanego tygodnia i ciepło pozdrawiam.
Jola