wtorek, 26 lutego 2013

Coś tam dłubię...

Wygrzebałam z szafki kilka kolorowych resztek i .... no właśnie co by tu z nich wyprodukować. 
Oczywiście docelowo kolorystyka pasuje do małej Ali.
 Coś wydziergałam. Miały to być "plecy" ,ale  raczej będzie to przód robótki. Nie wiem jeszcze co z tego wyjdzie. Może kamizelka,        a może bluzeczka z krótkimi rękawkami.... hmm sama nie wiem. Improwizuję i na bieżąco kombinuję.
Ala ma prawie cztery latka i myślę, że różowe paseczki wpadną jej w oko :)









sobota, 23 lutego 2013

Cholesterol skacze po talerzu...

Oj cichutko coś tu ostatnio. Wszystko za sprawą choróbska, które się do mnie przyplątało i nie chciało odczepić.
Walczyłam dzielnie syropkami, czosnkiem i ziółkami. Wszystko pomagało, ale po kilku dniach znów było źle. Taka huśtawka lepszego i gorszego samopoczucia trwała od stycznia. Niestety poległam i obecnie wcinam antybiotyk. Teraz mała chemiczna pigułka walczy z choróbskiem za mnie. Czuję się lepiej i świat przejaśniał. Zaczynam słyszeć, czuć smaki i zapachy. Nie jestem już jak kapeć. Myślę, że sąsiedzi będą wdzięczni iż nie słyszą odwiecznie kaszlącej sąsiadki ;)

Dziś miałam ochotę na coś pysznego i prostego więc zaserwowałam moim panom "ruskie naleśniki". Pierwszy raz jadłam owe naleśniki w knajpce w rynku, do której zaprosiła mnie siostrzyczka. Ona zawsze wie gdzie dają dobre żarełko. Naleśnik był pycha i rozłożył mnie na łopatki. Przepis można również znaleźć w internecie.


A więc. Należy usmażyć naleśniki:






Przyrządzić farsz taki sam jak na pierogi ruskie:



Naleśniki zawijać z farszem. Ja robię tzw. "koperty",
 które podsmażam na patelni



Teraz już tyko naleśniczka na talerzyk. Na wierzch koniecznie gęsta kwaśna
śmietana i smażona cebulka


Jest pysznie. Cholesterol skacze po talerzu, ale co tam.
 Dziś w moim domu kaloryczna rozpusta :)


Serdecznie witam wszystkich nowych obserwujących.
 Gorąco pozdrawiam :)






niedziela, 17 lutego 2013

Pilne

Dziś dziergałam na cito czarną czapkę dla Czesi.
Czesia jest pogrążona w smutku i pilnie jej teraz potrzebuje. Zima dobiega już końca, wiec bardzo się śpieszyłam, by z czapki  był jeszcze pożytek.







środa, 13 lutego 2013

Walentynki ??? Ekskjuzmi, ale o co kaman ?

Nie będę się rozpisywać o miłości i szczęściu...

Razem patrzeć w tę samą stronę ?
- hmmm 
- to nie możliwe ;)


Szczęście na co dzień?
- kto by to wytrzymał...

Ja wbijam gwoździe
- on robi pyszną jajecznicę...

...i choć czasami mam ochotę urwać mu głowę, 
to jest mi dobrze...

Mamy siebie i to jest najfajniejsze :)


sobota, 9 lutego 2013

Różowo mi ...

Jeszcze się robi, ale już widać jak chusta będzie wyglądać. Druty "trzymają" oczka i nie mogę jej jeszcze rozciągnąć do faktycznych rozmiarów. Dlatego może się wydawać długa. Myślę, że po uwolnieniu chusty z drutów będzie tak jak być powinno. Bez zbędnej paplaniny umieszczam fotki.







Jak już skończę,  też obfotografię.  Miłego dnia :)



czwartek, 7 lutego 2013

grypka i mała refleksja

Kilka dni wyjętych z życiorysu. Nie pamiętam kiedy ostatni raz chorowałam na grypę.
 No i stało się. Wystarczyło kilka godzin, by mnie nie było. 
Poległam... czułam każdą kość, każdy mięsień.... nawet oczy bolały. Przez dziewięć miesięcy  ani kataru, ani nic! A teraz od grudnia ciągle coś. Taki ze mnie kurcze zdechlak hłe hłe
Muszę skończyć tą złą passę. Dziś pierwszy raz od kilku dni pomyślałam o kawie z pianką. Czyli jest dobrze. Gdy chce mi się kawy, to znaczy, że wracam do żywych.
Dziś również pierwszy raz od kilku dni tęsknym okiem zerknęłam na druty z chustą...
 Naprawdę jest dobrze :)


Ps. Odpowiedź dla Betki

 Pod ostatnim postem moja siostra napisała,
że nie mam na sobie żadnego ciucha "zajumanego" z jej szafki. 
Umieszczam więc zdjęcie małej "mnie" w spódnicy  siostry, którą regularnie  podkradałam. Owa spódniczka była bardzo kolorowa i miała na mnie magiczny wpływ. Sprawiała,że odzywała się we mnie artystyczna dusza. Przy bogatym układzie choreograficznym  śpiewałam wówczas swoją ulubioną piosenkę "Wsiąść do pociągu byle jakiego..."
Za te kradzieże nieraz dostałam w "lampę", albo była skarga 
u mamy :).... fajne czasy. Buziaki dla siostry :)


sobota, 2 lutego 2013

minął tydzień ;)

Dziecko moje ma ferie i pojechało gdzieś....
Potencjalnie ja również mam ferie od gotowania, sprzątania,prania.....
No i guzik z pętelką. Przez cały ubiegły tydzień wracałam do domu nie wcześniej jak po 20.00. A to musiałam coś załatwić, a to spotkanie biznesowe z koleżanką (ale ją przetrzymałam hi hi hi trzy godziny męczyłam pytaniami). Przyznam się również do włóczęgi po zimowych wyprzedażach. W sklepach mnóstwo ładnych ciuszków, ale cóż z tego skoro wszystko szyją na modliszki, a nie na takie prawdziwe kobiety jak ja ( taki mały sarkazm hi hi hi). Odzież szyta w moim rozmiarze to worki. Czy nie można uszyć coś naprawdę kobiecego dla babki z "mięskiem" ???
Moim głównym celem w tygodniu było również ukończenie chusty, którą ostatnio się chwaliłam.... też nic. Okazuje się, że jestem najbardziej "wydajna" gdy mój junior jest w domu. Napędza mnie sprawia, że nie myślę o bimbaniu tylko o działaniu. Dziś zasiadam do owej chusty, a w międzyczasie słuchawki i niemiecki na uszach. W planach dalsze obczajanie Offica, które w tej chwili jest miłą rozrywką :)


Poniżej zdjęcie "prawdziwej kobiety" ;)


Pozdrawiam :)